Po długiej, bo prawie półtora rocznej przerwie wróciłam do witrażu.
Ostatnich kilka dni spędziłam na plenerze w Świnoujściu.
Nawet w między czasie udało mi się zobaczyć morze ;)
A oto co powstało:
Wersja niepodświetlona.
Każdy bok jest inny, ale łączy się z sobą w całość.
czekam na kolejny plener, choć mam nadzieję, że do szkła wcześniej zajrzę :)
Fajnie wyszła:)
OdpowiedzUsuńDzięki Wiola :)
UsuńRobi wrażenie! Zazdroszczę posiadania takiej ładnej lampy :)
OdpowiedzUsuńMarzą mi się do kuchni witrażowe lampy, ale... no... Musiałabym zrobić 6 abażurów... Dlatego pewnie się jednak ich nie doczekam...
Dzięki Tobi :) powoli, po jednej sztuce może się uda :) ta idzie do sypialni. Marzy mi się od dawna też do pokoju jeszcze jedna duża i dwa kinkiety i cały czas sobie powtarzam, że to tyle roboty. A to tylko trzeba by było za to się zabrać i zrobić powoli, po jednej sztuce... może kiedyś.... :)
Usuń