poniedziałek, 22 listopada 2010

coraz bliżej święta

czas więc zabrać się poważnie do pracy. Ostatnio wcale się nie obijałam. Raczej nie miałam czasu robić zdjęcia. Na początek fotki decoupage na szkle
---
DSCF0678
---
DSCF0681
---
DSCF0680
---

filc

dzięki Marcie z Crafttrioszek miałam okazję nauczyć się paru nowych rzeczy. Na początek poszła pierwsza próba cobweb'a 
---
DSCF0691
---
na ten szal zużyłam tylko 70 g wełny z merynosów, a nie jest on wcale malutki bo ma wymiar 58x160 cm.
Jest delikatny, mięciutki i do tego niesamowicie ciepły.
***
Kolejna nocna nauka to było wypróbowanie lapsów
---
DSCF0694
---
Ponieważ na swój musiałam zaczekać dziewczyny użyczyły mi kawałek swojego lapsa. I tu znów powstało coś, w co z największą przyjemnością można się zapatulić.
Dla niewtajemniczonych dodam, że laps to taka pajęczynka z nici jedwabnych, którą można w różne strony różnie rozciągać. Jest tak delikatne jak pajęczyna, ledwo widoczne i zwiewne.
To cudo można nabyć u Crafttioszek .
***
Ostatnie nocne nauki to ten komplet
---
DSCF0689
---
moje pierwsze filcowane rękawice i szal-krata. Bardzo lubię ten komplet :)
Szkoda, że kolory trochę przekłamana ale ciemno za oknem a przy sztucznym świetle kolory są trochę przekłamane. Dodam tylko, że w wełnę rainbow zaopatrzyłam się oczywiście u Crafttrioszek. Dziewczyny same ją farbuję i robią przepiękne zestawy kolorystyczne. Polecam :)
***
Marta - jeszcze raz wielkie dziękuję i liczę na dalsze szkolenia. Szkoda tylko, że jesteście tak daleko...
***
No i na koniec pochwalę się nowym nabytkiem. Torebka uszyta przez męża koleżanki (to jego nowe hobby ;)) z filcu przemysłowego. Reszta ozdóbek to już moja inwencja twórcza ;)
---
DSCF0700
---
szkoda, że Ewa nie ma swojej strony, bo robi przepiękne rzeczy :)

niedziela, 14 listopada 2010

Stowarszyszenie Akademia Łucznica - OSTRZEŻENIE

Jakiś czas temu znalazłam wydawałoby się ciekawe miejsce, gdzie można poznać tajniki wielu dziedzin rękodzielniczych. Mnie zainteresowały 2 tematy – malowanie na jedwabiu i II st. filcowania.

Program zwłaszcza tego drugiego kursu brzmiał dla mnie zachęcająco zwłaszcza przez kilka tematów – shibori, farbowanie, sieć pajęcza. Do tego prowadząca niebędąca Polką. Liczyłam na możliwość podpatrzenia tego, co robią np. w Szwajcarii skąd pochodzi Annamarie.

Nigdy nie przyszłoby mi jednak do głowy, iż te wszystkie techniki wykonywane będą na nieoczyszczonej polskiej wełnie, w której można znaleźć trawę i wiele, wiele innych dużo gorszych rzeczy. Nie wpadłabym na pomysł, iż sieć pajęcza w wykonaniu prowadzącej będzie polegać na robieniu dziur palcami w prefilcu bądź wycinaniu dziur nożyczkami…

Farbowania też się nie nauczyłam, bo proporcje a raczej ich brak powodowały, że trudno było wypłukać farbę z filcu.

Do tego wszystkiego należy dorzucić arogancki sposób zachowania się prowadzącej, która całkowicie zamknięta była na jakąkolwiek inicjatywę, oczekiwała baraniego (sic!) podporządkowania się jej poleceniom. Wszystko traktowała bardzo osobiście a do tego miała problem z komunikacją językową pomimo 20-letniego pobytu w naszym kraju.

5-dniowy kurs, który skończył się po trzech dniach nauczył mnie jednej rzeczy – składania materiału do shibori – nauka tego trwała kilka minut – reszta czasu w czasie samych godzin kursu to czas całkowicie stracony, pełen irytacji o niezadowolenia.

Wiele nauczyłam się za to na tajnych spotkaniach nocnych. Niestety nawet i je AnnMarie postanowiła mam uprzykrzyć zamykając drzwi pracowni wieczorem, choć wiedziałyśmy, że jeśli tylko mamy ochotę to możemy siedzieć i całą noc. Zwłaszcza, ze pracowałyśmy na naszym materiale (od początku kursu brakowało wełny, więc przypominano nam ciągle o jej oszczędzaniu).

Całość kursu była żałosna i zupełnie nieprzygotowana. Okazało się, że tym razem postanowiono po prostu zciągnąć pieniądze szukając naiwnych.

Podobnie zresztą było na zajęciach z malowania na jedwabiu. Liczyłam na naukę technik malowania. Nauka techniki ograniczyła się do informacji, że maluje się tak jak akwarele. Tylko, że to nie jest jedyna technika malowania…. Chciałam wypróbować efekt alkoholu – dostałam buteleczkę spirytusu salicylowego z informacją, żebym oszczędnie go użyła. Zarówno oszczędne jak i nieoszczędne jego użycie nie wywołał żadnego efektu. Jedyne, co wypróbowałam, to efekt soli. Ale nawet na proste pytanie dotyczące używania soli nie otrzymałam odpowiedzi poza radą by próbować, bo może wyjdzie….

Wielki ukłon w kierunku dziewczyn z Crafttrioszek – Agnieszkę, Kasię i Martę. To dzięki nim nie był to stracony czas. Jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc :)

Przy okazji pozdrawiam inne uczestniczki kursów :)

środa, 3 listopada 2010

czas pomysleć o świętach...

święta coraz bliżej więc czas zabrać się za pracę. Na początek poszły kartki
***
darmowy hosting obrazków
***
darmowy hosting obrazków
***
darmowy hosting obrazków
***

jesień

Uwielbiam jesień, zwłaszcza taką, jaka miałam na urlopie. Ciepłą, słoneczną, taką prawdziwą polską złotą jesień i przepięknymi kolorami...
***
darmowy hosting obrazków
***
darmowy hosting obrazków
***
wschód słońca
***
darmowy hosting obrazków
***
dobrze, że słońce jesienia wstaje późno (ok. 7 rano)
***
darmowy hosting obrazków
***
zachód słońca
***
darmowy hosting obrazków
***
i jeszcze troszkę widoczków :)
***
darmowy hosting obrazków
***
darmowy hosting obrazków
***

niespodzianka

jakiś czas temu  do Asi z Australii poleciały zakładki. A w czasie, gdy ja leniuchowałam (choć niezupełnie to prawda, że leniuchowałam) na urlopie przyleciała o mnie niespodzianka w postaci kartki z papugami
darmowy hosting obrazków
oraz tych oto przepięknych kolczyków
darmowy hosting obrazków
Jestem pod wrażeniem misterności plecionki. Podziwiam cierpliwość. Kolczyki są przepiękne. Dziękuję :)