wprawdzie długo mnie nie było, bo prawie miesiąc - aż się wierzyć nie chce, że to aż tyle czasu minęło - ale tak czasem bywa :) Czas jednak na uzupełnienie własnej aktywności zarówno na tym blogu jak i na innych odwiedzanych przeze mnie :)
Z zaległości tutaj na początek, czyli od końca ;) W zeszły weekend robiłam płaszcz dla koleżanki. Długo mi dziurę w brzuchu wierciła i w końcu jest. Płaszcz robiłyśmy w sumie 21 godzin i muszę szczerze napisać, że większość czarnej roboty zrobiła ona. Ja nawet jeden raz nie rolowałam :) Zużyłam blisko 80 dkg czesanki. Płaszcz z założenia miał być zimowy (niektórym fajnie jest, bo im zawsze gorąco). A do tego jest dwustronny. Ostatecznie prezentuje się tak :
strona mono
***
***
na drugiej stronie jest lekko melanżowy, z granatowymi pasami pozostawionymi po bokach
***
***
***
Zdjęcia robione na szybkiego i niestety okazały się dość kiepskiej jakości za co bardzo przepraszam.
Wow!!! Robi wrażenie!
OdpowiedzUsuńStrona z maziajami i melanżami bardziej mi się podoba :) Ale jak znam siebie nosiłabym głównie na stronie mono :)
Fajnie wyszło. Ciągle tęsknię za robieniem dużych form i wciąż nie mam gdzie ich robić :(.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobi :) Koleżanka też jak na razie nosi go na mono, bo do koloru nie ma jeszcze szalika :)
OdpowiedzUsuńDzięki Jolu, płaszcz robiony był na stole do ping-ponga plus dostawka na jeden rękaw. Wprawdzie stół jest dość niski, ale dzięki temu łatwiej było sięgać do środka, żeby ułożyć to, co trzeba było ułożyć :)
Swietny plaszczyk.Fajnie byloby zrobic sobie takie cudo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajnie wyszedł ,kawał ciężkiej pracy kosztuje długi płaszcz ale jak bardzo warto :)pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńpodziwiam... wielka forma i efekt absolutnie powalający!
OdpowiedzUsuńi pozazdrościć, że właścicielka będzie go nosić zimą... wełna wełną ale ja bym zamarzła!
Grażynko, Haniu i Marto - dziękuję ślicznie za dobre słowa.
OdpowiedzUsuńMarta, świetnie Ciebie rozumiem. Też uważam, że bez ocieplacza nie da się w tym chodzić zimą :)